czwartek, 19 listopada 2009
Wykorzystanie marketingu sportowego w promocji miast i regionów
wtorek, 17 listopada 2009
Bezpieczeństwo w bankowości widziane oczami mediów
Główna obserwacja, to fakt, że media bardziej zajmują się niebezpieczeństwem w bankach, sensacyjnymi doniesieniami o przestępstwach i kradzieżach niż promowaniem bezpiecznych praktyk w posługiwaniu się pieniędzmi w tradycyjnych placówkach, kontakt elektronicznych czy na kartach płatniczych i kredytowych. Więcej spostrzeżeń w poniższej prezentacji.
piątek, 21 sierpnia 2009
Promocja miast i regionów - czyli sierpniowe spotkanie Poznań PR
Podstawą prezentacji były opublikowane już raporty PRESS-SERVICE Monitoring Mediów na temat wizerunku miast: Rzeszowa, Szczecina, Krakowa i Gdańska. Jednoznacznie można stwierdzić, że o największych polskich aglomeracjach (choć jest to typowe również dla dużych miast na całym świecie) media donoszą najczęściej w kontekście sportu. Jest on w ogóle dla wielu miejsc głównym nośnikiem wizerunkowego przekazu. Poniżej prezentacja, w której jest mowa również o innych elementach istotnych z punktu widzenia promocji miast oraz wykorzystaniu informacji, w tym przede wszystkim wyników monitoringu mediów, w bieżącej pracy osób zajmujących się budowaniem wizerunku miast, regionów, czy wszelkich innych instytucji i przedsiębiorstw.
Prezentacja - Mikrobloging w mediach - chwilowa moda czy przełom w komunikacji
czwartek, 20 sierpnia 2009
Co to są te całe "Social Media"?
Czyje treści nas interesują?
P.S. Tylko 5% uczestników badania wskazało, że najciekawsze są dla nich treści tworzone przez firmy.
Pełny raport D-Link Technology Trend 2009 w poniższej prezentacji.
środa, 19 sierpnia 2009
Jak Polacy używają Internet - badanie D-Link Technology
Z ciekawszych rzeczy, które mnie skłoniły do napisanie kilku słów to badanie D-Link Technology na temat korzystania z Internetu.
Przede wszystkim co rzuca się w oczy, to inne "motywatory", które skłaniają Polaków i Amerykanów do serfowania w sieci.
Jak widać aż 80% Amerykanów korzysta z Internetu dlatego, że chce się komunikować z innymi użytkownikami. W Polsce ta przesłanka jest ważna tylko dla 60% internautów. Z kolei o 15 punktów procentowych mocniej niż ludzie z USA chcemy być uczestnikami społeczności. To pokazuje, że nadal jesteśmy bardziej biernymi uczestnikami internetowej rewolucji. Jeszcze bardziej odmienne nastawienie do Internetu Polaków pokazuje informacja, ilu z nas pisze bloga. Tu różnica między Polakami a Amerykanami jest wręcz dramatyczna. Tylko 3% przyznaje się do tworzenia bloga (a 37% do tworzenia jakichkolwiek własnych treści, włącznie z komentarzami na forach, listach, pod artykułami itp.) gdzie w przypadku amerykańskich użytkowników globalnej sieci to 44% aktywnie blogujących.
To oczywiście nie wszystkie obserwacje z tego badania. Innym faktem jest to, że już blisko 1/3 wszystkich Polaków posiada konto w serwisie społecznościowym. Wydawałoby się, że to rewelacyjny wynik, wskazujący na to, że WEB 2.0 jest już zrozumiały dla większości internautów. Obawiam się jednak, że gro z tych osób, to po prostu Ci, którzy mają jedynie profil w nasza-klasa.pl, a to chyba nie wystarczy, żeby można było powiedzieć, że są aktywnymi uczestnikami polish social media.
piątek, 10 kwietnia 2009
Sukces = ryzyko
Świetnym materiałem nad którym warto się zastanowić jest poniższy film. Tu jego twórcy poszli jeszcze dalej pokazując, że nie tylko sukces, ale ŻYCIE = RYZYKO.
poniedziałek, 30 marca 2009
Ryba zawinięta w gazetę
I jeszcze jeden post do wcześniejszego materiału. We wspomnianej Rzeczpospolitej można było przeczytać następującą historię:
„5 listopada 2008 roku dzwoniłem do przyjaciół w Ameryce, żeby zachowali mi egzemplarz Chicago Tribune" z nocy wyborczej prezydenta Obamy. Mam wszystkie pierwsze strony z rodzinnych miast prezydentów od wyborów Roosevelta. Teraz mam i numer z Obamą, tyle że fabrycznie foliowany z eleganckim nadrukiem wydanie pamiątkowe", nigdy nieotwarty. Wydawca wiedział, że tego egzemplarza nikt nie kupi dla newsów. Ani nawet dla poszerzonych analiz i przenikliwych komentarzy. Wszystko zostało skonsumowane, zanim jeszcze ruszyły maszyny drukarskie. Newsy wszyscy znali z telewizji, a jeżeli szukali głębszych analiz, to znaleźli je w Internecie. Komentatorzy swoje błyskotliwe puenty powtórzyli w radiu, opublikowali w blogach i pewnie zdążyli odpowiedzieć na kilka szyderczych uwag czytelników, zanim gazeta trafiła na ulicę. Tradycyjne wydanie warte jest tyle co pamiątka. Informacja w gazecie stalą się bezwartościowa”.
W tym samym materiale jest jeszcze jeden ciekawy fragment, ilustrujący dewaluację tradycyjnej gazety:
„W lutym tygodnik „Time" dał symboliczną okładkę - rybę zawiniętą w gazetę. Obrazek w zasadzie wystarcza już za odpowiedź na tytułowe pytanie: Jak ocalić gazetę ". Jak ocalić coś, czego nikt nie potrzebuje. W 2008 roku 43 proc. informacji pozyskiwaliśmy z Internetu. Jeszcze dwa lata temu to było zaledwie 24 proc. Co więcej, z roku na rok rośnie popyt na informacje. Według Pew Research Center czytamy dziś średnio trzy razy więcej newsów niż dziesięć lat temu, lecz płacimy za dostęp do informacji cztery razy mniej. Nie tylko czytamy, ale też idziemy tropem informacji. Skaczemy z linku na link z artykułu na artykuł. A potem dopisujemy swoje komentarze. Nawet najbardziej niszowe opracowania mogą dziś liczyć na masowe zainteresowanie” – czytamy w Rzeczpospolitej.
Źródło: Rzeczpospolita, Tomasz Wróblewski, 2009-03-28, str. A22
Koniec gazety wieści sama gazeta
Poniżej przedstawię, słowami analityka PRESS-SERVICE Monitoring Mediów, streszczenie tej publikacji. Oczywiście zachęcam do jej lektury również w całości w weekendowej Rzepie.
Ziściło się to, co jeszcze rok temu było jedynie hipotezą. Papierowa gazeta przestaje być produktem codziennego użytku. Za pięć, a może już za trzy lata zabraknie jej w kiosku koło -ciebie, nie przeżyje kolejnej fali cięć prenumeraty w biurach. Zniknie. Zostanie kawiarnianym kaprysem, nostalgią za minioną epoką. Coś jak płyta winylowa, stoi na półce dobrze widoczna, ale w domu nie ma nawet gramofonu, żeby jej odsłuchać.
„My, dziennikarze, powinniśmy być zachwyceni. Od czasów pierwszych starożytnych publikacji nigdy nie mogliśmy liczyć na taki odzew i udział czytelników. Darmowy dostęp do informacji jest olbrzymią zdobyczą cywilizacyjną. Sęk w tym, że nikt nie wie, jak i kto ma za to płacić. Na czym ma polegać ten nowy wspaniały biznes, skoro praca dziennikarza coraz częściej oddawana jest za darmo. Z czego żyją dziś gazety Głównie z cięcia kosztów. Malejące wpływy reklamowe nie są już w stanie utrzymać rozbudowanych i ambitnych struktur redakcyjnych z lat 70. i 80. Jeżeli jeszcze utrzymują się przy życiu, to tylko dzięki radykalnym redukcjom i obniżonym standardom. W Polsce nie mamy dziś jednej gazety, która nie zwalnia dziennikarzy i nie redukuje plac. Jedni pozbawiają się słabszych i mało wydajnych dziennikarzy, a inni tną do spodu. Często ryzykując, że większa epidemia grypy uniemożliwi skompletowanie gazety” – podaje Rzeczpospolita.
„Ogólnopolskie tytuły i te resztkami sił pretendujące do bycia ogólnopolskimi wykazują niezwykłą kreatywność w łataniu zdziesiątkowanych redakcji. Jak łysiejący mężczyzna zaczesujący braki, tak redakcje próbują łączyć działy, najmować stażystów, a ostatnio posiłkować się amatorami - tzw. dziennikarzami społecznymi. W miejsce krajowej publicystyki kupują od hurtowników teksty brytyjskich czy amerykańskich komentatorów. W kilku redakcjach dziennikarze zostali sprowadzeni do roli przeklepywaczy - przepisują informacje ściągnięte ze stron internetowych. Poważne wydawnictwa rezygnują z agencji prasowych i serwisów informacyjnych. Byłby to jeszcze niewielki problem, gdyby nie to, że dla swoich potrzeb podkradają serwisy ze stron internetowych konkurencji. Informacje PAP czy Reutersa zabarwiają kilkoma wypowiedziami, dla niepoznaki zmieniają kolejność akapitów i drukują” – czytamy w Rzeczpospolitej.
Źródło: Rzeczpospolita, Tomasz Wróblewski, 2009-03-28, str. A22
wtorek, 27 stycznia 2009
Attention Marketplace - Outsourcing Magazine
W publikacji zacytowano moje wypowiedzi, które pokazują, że na rynek monitoringu mediów również można spojrzeć z innej perspektywy - perspektywy Attention Marketplace. To ciekawa obserwacja ukazująca szerokość filozofii MEDIA INTELLIGENCE.
[...] Rynek monitoringu mediów zmienia się bardzo dynamicznie. Jest ściśle powiązany z rozwojem technologii telekomunikacyjnych i ewolucją mediów. Wzrost dostępu do szerokopasmowego Internetu, czy rozwój usług mobilnych to tylko niektóre czynniki wpływające bezpośrednio na rynek monitoringu. Technologia wpłynęła także na same media i notujemy niespotykane dotąd tempo ich zmiany. Elektroniczne wydania gazet, rozwój Internetu definiowany jako Web 2.0, sprawiły, że media sprzed 5 lat w odniesieniu do obecnych dzieli ogromna przepaść. [...]
[...] Jeszcze kilka lat temu monitoring mediów postrzegany był jako usługa dla agencji PR i dużych firm. Z czasem jednak sytuacja uległa zmianie, bo bardzo mocno wzrosła świadomość potrzeby korzystania z tego typu usług, i co równie ważne zmalała ich cena - zaznacza Sebastian Bykowski, dyrektor Generalny PRESS-SERVICE Monitoring Mediów sp. z o.o
Sebastian Bykowski z PRESS-SERVICE również dostrzega coraz większe znaczenie sieci. - Obserwujemy wzrost znaczenia internetu w bardzo wielu obszarach. Monitoring grup dyskusyjnych, forów, blogów, czy nawet komentarzy pod artykułami to już niemal standard dla każdego naszego klienta – tłumaczy. [...]
[...] Firmy monitorujące media często dostają nietypowe zlecenia. Sebastian Bykowski [...] przytacza przykład przedsiebiorstwa z branży kosmetycznej poszukującej znanej osoby, która miałaby stać się twarzą w jej kampanii reklamowej. W tym celu wynajęła PRESS-SERVICE, aby prześwietlił wypowiedzi w mediach znanych osób, tzw. „celebrytów”. - Firma chciała mieć pewność, że wybierze właściwie i uniknie niebezpieczeństwa, że przyszły ambasador jej marki wcześniej wypowiadał się niekorzystnie w mediach na różne tematy – tłumaczy Bykowski.
To nie jedyne niekonwencjonalne zlecenia. - Zdarzają się również zapytania typu: „chcemy zostać sponsorem danego klubu – chcielibyśmy poznać jaki wizerunek w mediach mają jego kibice” lub „planujemy wejść na zagraniczny rynek; wiemy, że przed nami próbowała zrobić to firma x, dlatego potrzebowalibyśmy raport ukazujący działania tej firmy i popełnione przez nią błędy” - opowiada Bykowski. [...]
[...] O dynamicznym rozwoju attention marketplace przekonany jest również Sebastian Bykowski [...]- Filtrowanie informacji już jest koniecznością, a tendencja wzrostu ich liczby nie tylko się utrzymuje, ale jeszcze bardziej się dynamizuje - mówi. - Zarówno dla klienta biznesowego jak i zwykłego użytkownika konieczne stają się mechanizmy, które pozwolą mu na odnalezienie się w natłoku medialnych wiadomości. Bez tego wsparcia skuteczne zarządzanie informacją nie jest już możliwe - podsumowuje.[...]
TOP MARKA - najsilniejsze marki na tle polskiego krajobrazu medialnego
Marki i firmy chcą wiedzieć jak są postrzegane przez konsumentów. Doskonale wiemy, że wizerunek kreowany przez media w dłuższej perspekt...
-
8 marca na spotkaniu " Ach... te kobiety " organizowanym przez Wojewodę Wielkopolskiego Pana Przemysława Pacię miałem przyjemnoś...
-
0,5 mln stron, 7400 tytułów, blisko 400 tygodników i 41 dzienników. Tak wygląda współczesny rynek prasowy w Polsce. Rynek dodajmy, bardzo dy...
-
Powołując się na dane opublikowane przez Paula Allena widać, że Google+ rośnie coraz dynamiczniej. To z pewność efekt wielu czynników, zaró...